Zwięzły tytuł posta wiele wyjaśnia. Mimo to przybliżę sylwetkę jednego z moich tegorocznych wiosennych wytworów
Mowa o próbie odwzorowania łuku jaki mógł przewinąć się na terenie zachodniej słowiańszczyzny na podstawie wczesnośredniowiecznych znalezisk z Krakowa i Mikulczyc
Na warsztat wziąłem biel wiązu górskiego która spisała się wyśmienicie.
Wiele godzin poświęconych na profilowanie i korygowanie ramion sprawiło że finalnie powstał łuk o sporej dynamice, dobrym napięciu początkowym cięciwy i mam nadzieje, że sporej żywotności
W stanie spoczynku łuk utrzymywał całościowy refleks ramion
Centralna część łuku opatrzona w owczą skórę już bez włosia ;)
Szew od strony grzbietu łuku z nitki lnianej
Zastosowałem niewielką odległość cięciwy od majdanu
O wiele bardziej korzystne jest to przy drewnianych łukach niż klasyczna reguła kciuka
Dzięki kontr wygięciu, napięcie początkowe cięciwy jest na tyle duże że nie ma sensu męczyć zbytnio drewna, wstępnym mocnym wygięciem ramion.
Cięciwa skręcona z cieniutkich nitek lnianych.
Im cieńsze nici i im więcej włókien ma cięciwa tym jest wytrzymalsza.
Wszystko oczywiście zależy od jakości owych włókien.
Te które ostatnio stosuję mają wytrzymałość porządnej dratwy lecz są czterokrotnie cieńsze.
Jak na razie nie znalazłem lepszego surowca do wyrobu lnianych cięciw.
Ucho oplecione jest tylko na jednym końcu linki.
Drugi koniec cięciwy natomiast, wiązany jest na gryfie kilkoma pętlami samozaciskającymi się.
Profil, uwzględniając różne zafalowania drewna, pierwotne skręcenie szczapy i kilka sęków oraz zakorków, udał mi się przyzwoicie.
Symetria jest ale co najważniejsze, brak sztywnych czy słabych punktów na ramionach. które mogą doprowadzić do przesilenia drewna na brzuścu co w konsekwencji lawinowo doprowadzić może do podążenia za cięciwą, a to jak wiadomo nie pozostanie obojętne dla dynamiki łuku.
Celowo też łuk wytrenowany został do maksymalnej długości naciągu 66cm. Jest to dystans pozwalający skutecznie operować łukiem bez obawy o nadmierne przeciążenie ramion.
Trzeba pamiętać, że to jest tylko kawałek drewna którego wytrzymałość ma swoje granice.
Wspomnę jeszcze krótko o mojej interpretacji gryfu wawelskiego. Analizując zgromadzone materiały na jego temat nasuwa mi się tylko jedna sensowna opcja zwłaszcza w zestawieniu z innymi znaleziskami z tamtego okresu i różnymi analogiami. Na dokładnych fotografiach znaleziska wyraźnie widać że dolne nacięcie użytkowane było jako zaczep dla cięciwy. Głębiej nacięte i starannie obrobione prawdopodobnie też wyrobione przez samą cięciwę w trakcie użytkowania
Dodatkowe zacięcie od strony grzbietu bardziej zbliżone ku końcowi łuczyska jest o wiele bardziej płytkie i bardziej rozwartokątne tak, że próba zakotwiczenia cięciwy skończyła by się ześliźnięciem ucha.
Najrozsądniejszym rozwiązaniem zagadki 2 nacięć jest zapewne opcja ze stoperem, np z rzemienia który podtrzymuje zdjętą cięciwę
Więcej zdjęć tutaj: Galeria